Domy otwarte – warto czy nie?

Moda na domy otwarte przyszła oczywiście z bardziej rozwiniętych nieruchomościowo rynków zachodnich, przede wszystkim z USA. Idea jest taka, żeby wykorzystać stosunkowo krótki czas do maksymalnej promocji sprzedawanej nieruchomości. Podczas domu otwartego można swobodnie przyjrzeć się każdemu kątowi mieszkania, a prezentacja jest bezpłatna i niezobowiązująca. Na domy otwarte przychodzą zarówno pośrednicy, którzy są zainteresowani wcześniejszym obejrzeniem nieruchomości zanim pokażą ją swoim klientom, jak również osoby bezpośrednio zainteresowane zakupem.

W USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii czy Australii domy otwarte to jedno z podstawowych narzędzi marketingu i sprzedaży nieruchomości. Wielu agentów urządza domy otwarte z ogromnymi budżetami i rozmachem, potrafiąc gościć jednocześnie nawet kilkaset osób. Oczywiście wynika to z charakteru sprzedawanych nieruchomości – najczęściej są to mieszkania czy domy bardzo duże i luksusowe, za które sprzedający pośrednik otrzymuje wysokie wynagrodzenie, więc może sobie pozwolić na rozmach marketingowy. Przykładem mogą być główni bohaterowie reality show emitowanego przez Bravo TV – Million Dollar Listing New York (na zdjęciu poniżej topowy agent nieruchomości – Fredrik Eklund podczas domu otwartego). U nas pomysł wciąż jest stosunkowo nowy, chociaż przyjmuje się coraz lepiej i coraz więcej ludzi chętnie przychodzi oglądać mieszkania i domy w tej właśnie formule.

Fot. MILLION DOLLAR LISTING NEW YORK – via Getty Images

My naszą przygodę z domami otwartymi zaczęliśmy (od strony organizatorów) w wakacje 2020 r., a wcześniej byliśmy na szkoleniu u koleżanki z branży – Dominiki Dąbrowskiej, współpracującej z biurem nieruchomości Remax Duo. Dominika na organizowanym przez siebie szkoleniu zdradziła tajniki organizacji domów otwartych i co robić, żeby były skuteczne, tzn. żeby zaczęły sprzedawać nieruchomości. Pomysł chwycił i od tego czasu dla niektórych oferowanych przez nas mieszkań organizujemy takie spotkania. I z satysfakcją przyznajemy, że każdy z nich zakończył się mniejszym lub większym sukcesem, a rekordowo mieliśmy na jednym domu otwartym kilkanaście osób (klientów i pośredników) w ciągu 2h. Nie da się ukryć, że jest to dużym plusem, bo zorganizowanie kilkunastu prezentacji byłoby z pewnością bardziej czasochłonne.

Oprócz funkcji stricte sprzedażowej i marketingowej dom otwarty może też posłużyć do pozyskania leadów (kontaktów do klientów poszukujących nieruchomości w danej inwestycji), zebrania informacji zwrotnej odnośnie sprzedawanej nieruchomości czy poznania nowych osób z branży.

Niektóre firmy nie organizują domów otwartych, bo myślą, że nikt nie przyjdzie (albo nawet zrobili raz i rzeczywiście nikt nie przyszedł, więc się sparzyli ;). Albo wolą umawiać prezentacje indywidualnie (co w dobie pandemii koronawirusa jest bardzo logicznym argumentem – w końcu nie chcemy tworzyć dużych skupisk obcych osób, ale przecież zawsze można umawiać prezentacje na domu otwartym indywidualnie, np. co 10-15 minut, a przy okazji w ten sposób potencjalni klienci odczuwają mniejszy dyskomfort czy presję wynikającą z obecności innych osób).

Myślę jednak, że stosunkowo niewielka liczba organizowanych domów otwartych wynika po prostu z braku nawyku – nie robimy domów otwartych, bo nigdy ich nie robiliśmy i nie mamy tego niejako „we krwi”. Więc wystarczy zacząć.

Oczywiście warto organizację tego wydarzenia poprzedzić odpowiednim przygotowaniem teoretycznym (bardzo polecam wspomniane wcześniej szkolenie!) i planem co, jak i kiedy będziemy robić. Rzucanie się na temat spontanicznie może skończyć się rozczarowaniem. W Spinvest zazwyczaj zaczynamy przygotowania dwa tygodnie wcześniej i planujemy gdzie i kiedy będziemy zamieszczać informacje o wydarzeniu. I ta strategia działa, zwłaszcza jeśli nieruchomość jest atrakcyjna!

Ludzie chętnie korzystają z możliwości obejrzenia nieruchomości w nieco mniej formalnej atmosferze niż kiedy umawiają się na indywidualną prezentację. Chociaż wiele osób już po domu otwartym kontaktuje się ponownie i chce zobaczyć mieszkanie czy dom jeszcze raz, tym razem na spokojnie, bo siłą rzeczy (zwłaszcza jeśli jest większy ruch) podczas domu otwartego sprzedający zazwyczaj nie ma na tyle czasu, żeby każdego oprowadzić po nieruchomości i porozmawiać o wszystkich ważnych dla kupującego szczegółach. Zresztą nie taki też jest cel domu otwartego.

Zasadniczo zależy nam, żeby kupujący i pośrednicy zapoznali się z ofertą na żywo, a jeśli spodoba im się ona na pierwszy rzut oka, to umawiamy się później jeszcze raz i wtedy rozmawiamy o konkretach, warunkach zakupu itd.

Podoba Ci się to, co robimy? Polub i obserwuj w social media:

Chcesz dowiedzieć się więcej o nieruchomościach i inwestowaniu?

ZOBACZ


Powrót na listę wpisów

Komentarze do “Domy otwarte – warto czy nie?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *