Wywiad z doradcą kredytowym – Agnieszką Olszańską z Simply Say cz. 3

Mamy wielką przyjemność zamieścić na naszym blogu wywiad, który nasza Pani Prezes już jakiś czas temu przeprowadziła z ekspertem kredytowym, z którym współpracujemy – Agnieszką Olszańską z firmy Simply Say z Krakowa. Dziś część trzecia i ostatnia 🙂

Zapraszamy do lektury! Wywiad przeprowadzony 16.03.2022 r., a poniższy zapis jest transkrypcją rozmowy.

Być ekspertem to nie jest tylko mówienie osobom tego, co chcą usłyszeć albo tylko i wyłącznie przytakiwanie czy wzbudzanie fałszywych nadziei, ale być ekspertem to przede wszystkim takie popatrzenie realnie na sytuację danego człowieka jak to wygląda, czy ma możliwości czy nie ma, gdzie powinien popracować, gdzie są jakieś elementy, które temu zawadzają, powiedzmy drobne karty kredytowe czy limity w banku, co w ogóle nie myślimy o tym, że są przeszkodą. Więc być ekspertem to nie jest właśnie być osobą, która głaszcze po głowie i mówi „Tak, tak oczywiście uzyskamy ten kredyt”, tylko po prostu czasami musisz tak brutalnie podejść do tematu i powiedzieć jak jest.

Nazywać rzeczy po imieniu. Ja bym tak to określiła.

Czyli są te dwa elementy takiego urzeczywistnienia tych możliwości klienta i nazywamy rzeczy po imieniu, a z drugiej strony studzenie emocji i hurraoptymizmu klienta i ściąganie go albo w drugą stronę, podciąganie go do góry w momencie, kiedy on zaczyna się poddawać, bo uważa, bo zaczynają się jakieś problemy, bo coś po drodze wychodzi, że coś jest dodatkowego i to budzi już niepokój klienta. I wtedy moją rolą jest opowiedzenie klientowi tej historii na przykładach już za życia wziętych z praktyki zawodowej, żeby on się tego nie obawiał, że to, że tamto, że analityk prosi, to znaczy, że to jest dobrze, jemu zależy mu, żeby to zrobić, chce się dowiedzieć. Dajmy mu coś więcej, dostarczmy mu to jak najszybciej.

Tak, dzięki temu budujesz zaufanie i to jest bardzo ważne, bo potrafisz przełożyć język banków na to czym on tak naprawdę jest. Czyli tak jak mówisz, pytania od analityków nie są wcale złe, wręcz przeciwnie mogą być dobre, bo to znaczy, że chcą coś wiedzieć więcej, nie powiedzieli, że kredytu nie dostaniecie i tyle, tylko drążą temat i fajnie, że potrafisz w taki trochę ludzki sposób bym powiedziała przekazać.

Myślę, że tak, że za każdym razem tak jak mówiłam, ten człowiek jest dla mnie w centrum uwagi i staram się jak najbardziej ludzkim językiem rozmawiać. Oczywiście czasami o pewnych rzeczach jestem zobowiązana wręcz fachowo opowiedzieć, ale zawsze przystępnym językiem. W ogóle przedstawianie banków, właśnie nie tylko jako takie właśnie struktury, organizacje, bo ten bank wymaga i zrzucanie na ten bank. Bank ma swoje procedury, zarządzenia musi szacować ryzyko, działa w oparciu też o ustawę, o dyrektywy unijne. Jest zobowiązany do tego pod rygorem też różnych kar, żeby to stosować. I teraz trzeba dopasować do tego właśnie klienta, bo on czasami po prostu nie może wyjść poza pewne procedury. Oczywiście mogą być pewne odstępstwa, ale nie w każdym przypadku i musi być to racjonalne.

Bank to jest jednak ogromna instytucja, która kieruje się jakimiś swoimi zasobami. To nie jest tak że to jest ich zła wola np. czy oni specjalnie się o coś czepiają, tylko po prostu postępują zgodnie ze swoimi procedurami i my musimy to przyjąć jako osoby ubiegające się o kredyt. To nie jest zła wola kogoś po drugiej stronie, tylko to jest po prostu kwestia jakichś analiz, jakiegoś procesu.

Bo gdyby bank był instytucją rozdawniczą, to wiele banków musiałyby jednak działalność zawiesić, gdyby te kredyty były przyznawane nierozważnie, czyli muszą mieć bardzo wysokie rezerwy do każdego praktycznie kredytu i każdy niespłacony kredyt wiąże się też z dodatkowymi kosztami.

Oczywiście, ale to też buduje takie troszeczkę zaufanie i bezpieczeństwo, że jednak biorąc kredyt w banku czy trzymając pieniądze w banku mamy pewność, że są one bezpieczne i że my jesteśmy bezpieczni.

Dobrze, że o tym mówisz, bo patrząc na tę stronę depozytową my jako klienci oczekujemy tego właśnie bezpieczeństwa i tego zabezpieczenia przez jeszcze Bankowy Fundusz Gwarancyjny, gdyby sytuacja w banku była trudna, jakaś niewypłacalność. Tego oczekujemy i po stronie kredytowej to z kolei bank od nas oczekuje, że będziemy mieli tę płynność finansową, żeby było przynajmniej przewidywalnie, no bo wiadomo, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, bo jesteśmy tylko ludźmi, ulegamy wypadkom, chorobom i może przyjść taki moment, że nie będziemy w stanie zarobkować i płacić po prostu tej raty. Możemy zmieniać stan cywilny, możemy zmieniać nieruchomości. Tych rzeczy przez 30 lat może się naprawdę wiele wydarzyć.

Agnieszko opowiadałaś o tym jakie warunki musi spełnić osoba ubiegająca się o kredyt. Powiedz mi czy coś zmieniło się znacząco w bieżącym roku. Dużo się mówi o inflacji, o wzroście stóp procentowych. Czy to w jakiś sposób można przełożyć na to czego się powinien spodziewać kredytobiorca, jeżeli przystępuje do tego procesu.

Jeżeli chodzi o samą przyznawalność pod kątem brania źródeł dochodu to za wiele się nie zmieniło.

Wspomniałam w pewnym momencie naszej rozmowy, że w momencie, kiedy COVID wszedł niektóre branże były wykluczone. Jeden z banków na rynku w ogóle wtedy wykluczył działalność gospodarczą. W ogóle z żadnej nawet niewykluczonej branży nie udzielał kredytów. Wstrzymał się, jakby chcąc zobaczyć co będzie się działo dalej na rynku. Jak ta koniunktura będzie postępowała. Czy gospodarka ruszy.

W momencie, kiedy inflacja zaczęła wzrastać słyszymy o tym już nieomal codziennie. Oczywiście byłoby to przerysowane, ale rzeczywiście trochę to przerysowuje, bo taki znaczący wzrost tak niskich historycznie stóp do takiego poziomu, który mamy i wiemy, że to nie jest koniec powoduje, że te zdolności kredytowe są niższe niż do tej pory i one będą jeszcze niższe, bo w zeszłym tygodniu weszła rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego z zaleceniem badania wzrostu stóp procentowych o 5 proc. Tak, żeby banki dostosowały się do tego, żeby liczyć nie tylko na podwyżkę, która miała teraz miejsce, ale jeszcze o 5 punktów więcej. I to automatycznie przełoży się na zdolność kredytową klientów. Zaczynam mieć takie głosy od klientów, którzy się przymierzali gdzieś od zeszłego roku: Pani Agnieszko, działajmy szybko. Ja może coś kupię w tej chwili, bo za chwilę nie będę mieć zdolności kredytowej.

No właśnie, bo to miało być moje kolejne pytanie. Czy w obecnej sytuacji to Twoi klienci raczej przyspieszają decyzje zakupu nieruchomości czy wręcz przeciwnie wstrzymują się i patrzą co będzie dalej?

Jak popatrzę na portfele moich klientów, którzy się przygotowują do tego i prowadzimy rozmowy od jakiegoś czasu albo są to klienci, którzy teraz do mnie przychodzą, to generalnie chcą coś zrobić, to znaczy kupić nieruchomości i zaciągnąć kredyt. Słyszę od moich kolegów z branży, od kolegów też z banków, że rzeczywiście klienci, część klientów wstrzymuje się z tymi decyzjami zakupowymi w ogóle, a tym bardziej z zaciągnięciem kredytu. U mnie na ten moment sytuacja wygląda tak, że wręcz klienci zaczynają dzwonić, że pomimo tego, że mamy wojnę praktycznie za naszą granicą, pomimo wzrostu stóp, bardziej patrzą na swoje możliwości zdolności kredytowej i chcą zaryzykować mimo wszystko.

Jednak biorąc pod uwagę to, o czym rozmawialiśmy wcześniej, że każdy ma jakąś swoją indywidualną sytuację kredytową, że pytanie jest czy nie warto właśnie mimo tej całej sytuacji zbadać zdolność, odezwać się do Ciebie, porozmawiać na temat tego, jak to wygląda w tym momencie. Czy to rzeczywiście korzystny moment czy może należy poczekać. Taka rozmowa pewnie dużo rozjaśnia.

Tak, na pewno i zapraszam do takich rozmów. Konsultacje są bezpłatne. Można do mnie zadzwonić, napisać. Znajdziecie mnie w social mediach albo poprzez właśnie Spinvest, Wasz fanpage, tam widziałam, że są podlinkowania.

Tak, linkujemy, bo uważamy, że zawsze warto rozmawiać. Każdy ma swoją bardzo indywidualną sytuację i tak naprawdę patrząc na lata wstecz, różne rzeczy się działy, były różne sytuacje, były lepsze momenty na branie kredytu hipotecznego, były gorsze momenty, jednak mimo wszystko ciężko jest przewidzieć co będzie za rok, co będzie za dwa lata. Więc obecnie nawet jeżeli myślimy o zakupie nieruchomości wcale nie jest złym momentem, żeby przeanalizować to jak wygląda nasza sytuacja i czy warto podchodzić do zakupu czy nie.

Warto to zrobić, bo na początek to jest tylko rozmowa, która do niczego nie zobowiązuje. Dosłownie nic nas to kosztuje i do niczego nas nie zobowiązuje, nie zobowiązuje klienta. A rozmawiając o kredytach w ogóle i kredytach hipotecznych zawsze trzeba to rozpatrywać w kontekście ryzyka zmiennej stopy procentowej. Oczywiście mamy możliwość stałego oprocentowania. W zeszłym roku większość banków już dała możliwość – przed tymi większymi podwyżkami stóp – zaciągania kredytów o stałym oprocentowaniu. W większości przypadków jest to 60 miesięcy, czyli na pięć lat, a klienci mogą z tej opcji skorzystać. Jeden z banków dał opcję nawet na 7 lat.

Co to oznacza w praktyce? Że jeżeli bierzemy kredyt to mamy stałą ratę czy mamy stałą marżę?

Jest to stała marża i nie jest ona oparta o stopę WIBOR trzymiesięczną czy sześciomiesięczną, bo kredyty hipoteczne na takich stopach się opierają plus stałej marży banku i to nam tworzy oprocentowanie. Tylko jest to stała marża przez ten okres 60 miesięcy i w tym jednym przypadku tak jak mówiłam nawet 84 miesięcy. I daje to takie poczucie bezpieczeństwa. Te kredyty są trochę droższe, ale na pewno warto to rozważyć. Widzę, że zdania klientów są podzielone. Moją rolą jest pokazanie klientowi rynku do jego sytuacji najlepszych rozwiązań. Ostatecznie to zawsze klient podejmuje tę decyzję.

No właśnie, czyli mając różne opcje z czego możemy skorzystać, jest nam tak naprawdę łatwiej wybrać co jest dla nas lepsze, ale też co mieści się w naszym komforcie psychicznym, bo może nie zawsze tańszy kredyt jest dobry. Może właśnie ta stabilność jest dla nas bardziej istotna, niż to żebyśmy zapłacili jak najmniej.

Jeżeli popatrzymy na Unię Europejską to my jesteśmy na szarym końcu, jeżeli chodzi o kredyty o stałym oprocentowaniu. Faktem jest, że w naszym kraju po prostu tych kredytów nie było przez jakiś czas, oferował je tylko jeden bank i dopiero w zeszłym roku po kolei inne banki zaczęły te propozycje dawać. Więc to bardzo mocno widoczne, że jednak ten nacisk był, nie było też instrumentów do tego, nie było produktów, żeby klienci mogli z tego korzystać, a w innych krajach to się odbywa. I teraz patrząc na stopy procentowe w jakiejś perspektywie, to widać, że będą podwyżki.

I z tym się musimy liczyć, że będą…

Ile ich będzie i w jakiej wysokości to zobaczymy. Trudno to przewidzieć. Ale to, że KNF już rekomenduje bankom uwzględnianie tej podwyżki w kalkulatorach, w tych obliczeniach na przyszłość, to już jest pewna zapowiedź do jakiego poziomu jeszcze te stopy mogą wzrosnąć. Zawsze mówiąc o ryzyku kredytowym patrzymy na dane tzw. historyczne i to banki pokazują i ja w swojej pracy też to pokazuje klientom przekazując im formularze informacyjne, gdzie jest ta perspektywa pokazana, gdyby była podwyżka o ileś punktów, o tyle, o tyle, jest kilka takich tabel. I są też właśnie dane historyczne np. w 2004 r. Bank Pekao, w którym pracowałam, pamiętam jak dzisiaj miał stopę, wtedy WIBORu trzymiesięcznego 6,54%, czyli historycznie my już mieliśmy takie poziomy, a jeszcze wcześniej pamiętam banki zaczynały od 20 proc. oprocentowania. Przyznaję, że w tamtym czasie ja nie śledziłam rynku jeszcze kredytów hipotecznych, więc nawet z chęcią bym porównała inne banki, które wystartowały wcześniej od Pekao, jakie miały wtedy stopy. Tak fajnie byłoby nawet wrócić do tego 2002 roku. Historycznie mieliśmy już takie stopy i te kredyty i to zaczynało raczkować, bo to był początek horrendalnych oprocentowań. I z roku na rok stawały się bardziej przystępne, było coraz więcej obniżek. Ja nie do końca widzę tutaj jakby taką perspektywę, że to się całkowicie uspokaja. Zawsze wśród nas są tacy, którzy bardzo cenią bezpieczeństwo. Są tacy zachowawczy asekuracyjni i oni na ten moment nie podejmą tej decyzji, jeżeli do tej pory jej nie podjęli, to nie podejmą jej i dzisiaj. Albo odwrotnie – część ludzi będzie bardziej skłonna do działania.

Tak, zostaną zmotywowani bardziej.

A część będzie taka, która ryzykuje. Nasza koleżanka z nieruchomości ostatnio opowiada o transakcji takiej ponad dwumilionowej i tam zostało zadane pytanie przyszłym tym inwestorom, właścicielom nieruchomości, kupującym czy się nie boją tak, że coś się stanie. Stwierdzili, że jeśli taka gotówka (bo była to transakcja gotówkowa) ma leżeć w banku, to doszli do wniosku, że lepiej zainwestować w nieruchomość. A jak się coś będzie miało stać i będzie wojna to trudno, bo to czy będą pieniądze w banku czy tutaj, nie wiadomo co ją może spotkać.

Tak, to nie ma takiego znaczenia. W branży nieruchomości krąży takie powiedzenie, że najlepszy czas na zakup nieruchomości był wczoraj, a drugi najlepszy jest dzisiaj, więc to może być też takie trochę nawiązanie, że jednak nie warto tak samemu analizować tej sytuacji, tego co się dzieje tylko po prostu spotkać się z Tobą jako ekspertem i dostać taki realny obraz tego jak wygląda rzeczywistość, jak wygląda nasza sytuacja i wtedy dopiero podejmować decyzje w oparciu o faktyczne konkretne dane, a nie domysły na podstawie tego co słyszymy w wiadomościach, czytamy w gazetach, czy mamy w otoczeniu czy w pracy, czy w domu

Tym bardziej, że często są to lakoniczne informacje, bez kontekstu, bez grama takiego tła, szerszej perspektywy. Możemy naprawdę odnieść czasami złudne wyobrażenie na ten temat. Dlatego lepiej o tym szerzej rozmawiać i przede wszystkim rozmawiać o swojej indywidualnej sytuacji, bo każda jest inna.

Tak, szczególnie, że na tą konsultacje z Tobą można się po prostu umówić, ona nic nie kosztuje, a będziemy mieć pewność tego, czy to jak patrzymy na naszą sytuację jest rzeczywiście poprawna czy może raczej zupełnie inaczej i mamy możliwości, o których nawet nie wiemy. Może się tak okazać prawda?

Dokładnie tak. Zapraszam serdecznie.

Pojawiają się nam pytania od osób zainteresowanych zakupem mieszkań, szczególnie takich, które chcą zamienić mieszkanie na większe, mają w tym momencie kredyt na swoje obecne mieszkanie. Czy opłaca się im ten mniejszy kredyt spłacić wcześniej? Jak to wygląda z perspektywy banku?

To zależy. Jeżeli okaże się, że mamy zdolność kredytową, czyli jesteśmy w stanie otrzymać drugi kredyt płacąc ratę obecnego kredytu hipotecznego i bank bez problemu przyzna nam kolejny kredyt, a w tamtym kredycie była niższa marża niż jest obecnie na rynku, to nie ma sensu spłacać. I druga sprawa – jeśli długo spłacamy ten kredyt i mieliśmy go w ratach równych, to na początku mieliśmy wysokie raty odsetkowe, one są malejące, więc większą część odsetek zapłaciliśmy na początku. Wtedy spłata jest mniej opłacalna, bo tych odsetek nam już mniej zostało, płacimy więcej kapitału. W takiej sytuacji powiem, że nie, nie opłaca się wcześniej spłacać.

Ale… Czasami po prostu musimy, np. żeby uzyskać środki na kolejne mieszkanie, może nie wychodzić nam zdolność kredytowa i trzeba wcześniej sprzedać pierwszą nieruchomość albo robić to równolegle – po to, żeby bank nie brał nam tej obecnej raty do badania zdolności kredytowej. Teraz właśnie mam taką transakcję wiązaną.

Czyli pomagasz też w sytuacjach, kiedy ktoś potrzebuje zmienić mieszkanie na mniejsze czy większe, wiesz, jak to przeprowadzić sprawnie i żeby to było satysfakcjonujące dla osoby, która chce to zrobić?

Tak, rzeczywiście robimy takie rzeczy: począwszy od audytu poprzedniej umowy kredytowej, analizę obecnej sytuacji klienta i sytuacji przyszłej, którą chciałby uzyskać, przygotowujemy do tego procesu, pomagamy sprzedać nieruchomość, uzyskać nowy kredyt i spłacić poprzedni (albo zachować – w zależności od sytuacji) i wreszcie nabyć kolejną nieruchomość. Prowadziliśmy już takie transakcje, mamy bardzo dobre informacje zwrotne w tym zakresie od klientów i to powoduje, że idziemy dalej w tym kierunku, robienia takich łączonych, wiązanych transakcji. Niebawem będziemy prowadzili kolejną taką transakcję, a w tym momencie kończymy jeszcze kolejną, jesteśmy na finale.

Czyli nie ma sensu podchodzić do tego zero-jedynkowo: spłacać albo nie spłacać, tylko zawsze trzeba podchodzić do tego indywidualnie i przedyskutować z Tobą jakie są możliwości.

Dokładnie takie spotkanie miałam z klientami z przedwczoraj, o którym wspominałam. Przyszłam do klientów i tak na dobrą sprawę mieliśmy rozmawiać głównie o kredycie hipotecznym. Ale moje wcześniejsze doświadczenia i takie holistyczne podejście do obsługi klienta i łączenie tych rzeczy, które postanowiłam w pewnym momencie zrobić, czyli połączyć kredyty hipoteczne z nieruchomościami: pomocą, poszukiwaniem, konsultowaniem w tym zakresie i sprzedażą nieruchomości, już podyktowało mi taką głębszą rozmowę. Tak na dobrą sprawę wyszłam z tego spotkania ze spisanymi wnioskami zupełnie innymi niż były pierwotne założenia, praktycznie wszystko zmieniło się o 180 stopni. Klienci już mają podpisaną rezerwację na zakup mieszkania, które – jak się okazało – jest dosyć zagrożone zalaniami i mogą mieć w przyszłości problemy. Myśleli, że będą mieszkali w tym mieszkaniu, gdzie teraz mieszkają przez kolejne dwa lata, kiedy trwa budowa tamtego budynku, zaciągną kredyt, a tego pierwszego nie będą na razie w całości spłacać, bo mają zdolność kredytową i mogą sobie na to pozwolić. A okazuje się, że raczej podejdziemy do sprzedaży ich mieszkania ze spłatą kredytu i równolegle poszukiwaniem nowej nieruchomości.

To jest też ciekawe, że oprócz pracy jako doradca kredytowy, masz również doświadczenie w nieruchomościach i dzięki temu możesz bardziej kompleksowo, czy jak powiedziałaś – holistycznie – popatrzeć na sytuację kredytobiorcy i doradzić czasami jakieś bardziej niestandardowe rozwiązania.

Myślę, że jeszcze jest stosunkowo niewielu doradców, którzy to łączą. Mnie się to wydawało naturalne od wielu lat. Nie realizowałam tego wcześniej z uwagi, że pracowałam na etacie w banku i dopiero możliwość przejścia w całości na swoją działalność (a nie pracować i jednocześnie prowadzić działalność) pozwoliła mi wejść w nieruchomości. A marzenie było już wcześniej, bo zawsze lubiłam budowy, nawet takie surowe, lubiłam oglądać rzuty, projekty. Nieruchomości są nierozerwalnie związane z kredytami hipotecznymi. Teraz nawet wchodząc do surowego mieszkania widzę już potencjał, co by można tu zrobić. Albo również home staging, zresztą tak samo Milena, z którą współpracuję w Simply Say – widzimy co można tam zrobić, jaki jest potencjał, dla kogo to mieszkanie będzie. Ale też w drugą stronę: czego oczekują nasi klienci, wsłuchujemy się w to. Jest to dla mnie ogromna przygoda. Zawsze miałam serce do kredytów hipotecznych i to jest dalej główny core naszej działalności, ale coraz więcej klientów przychodzi po pomoc w zorganizowaniu właśnie tej transakcji wiązanej.

Wydaje mi się, że dzięki temu, że potrafisz spojrzeć też od strony sprzedaży nieruchomości, jesteś w stanie lepiej zrozumieć emocje osób starających się o kredyt, to z czym się muszą te osoby borykać podczas tego procesu, bo jest to niełatwe, trzeba pogodzić interesy dwóch stron. Dzięki temu możesz pokierować tym najlepiej i doprowadzić do transakcji. Dla mnie to kolejne potwierdzenie, że warto oddać się w ręce eksperta i nie działać samemu, tylko zaufać komuś, kto wie, o co chodzi w tym temacie. Kolejne pytanie, które często się pojawia: czy można w trakcie obowiązywania kredytu wnioskować o zmianę warunków? Wiadomo, że 30 lat, to długi czas, wiele się może zmienić w naszej sytuacji.

Jak najbardziej, chociaż klienci często są tego nieświadomi. Część z nich pyta o to, czy da się zmienić warunki w trakcie okresu kredytowania albo o wcześniejszą spłatę, do tego możemy jeszcze potem nawiązać. Więc tak, istnieje taka możliwość, ale często wiąże się to z badaniem zdolności kredytowej na nowo, na dany moment i to może nas wykluczyć. Mogliśmy mieć inne warunki osobiste czy finansowe, kiedy wnioskowaliśmy o ten kredyt, ale może to też być w drugą stronę – teraz możemy mieć lepszą sytuację niż wcześniej. Bo – przykładowo – zaciągaliśmy kredyt 15 lat temu, byliśmy na początku drogi zawodowej, nasze dochody były niższe, bo awansowaliśmy, lepiej zarabiamy. Może zmieniła się sytuacja rodzinna, np. osoba, która samodzielnie zaciągała kredyt, teraz mieszka z partnerem/partnerką, łączą swoje wydatki, więc rozkładają się one już na dwie osoby, a nie jedną i ta druga osoba może zostać współwłaścicielem nieruchomości, dołożyć się do kredytu. Więc sytuacje mogą być przeróżne, wiąże się to ze złożeniem wniosku i dokumentacji do badania zdolności kredytowej, z rozmowami w banku.

Czyli nie musimy się martwić tym, że jeśli wiążemy się z bankiem kredytem na 30 lat, to już nic nie będziemy mogli zmienić. I to też sprawia, że współpraca z Tobą jest cały czas kontynuowana, bo może się okazać, że za kilka lat będziemy potrzebować pomocy w zmianie tych warunków, poprawieniu ich. Więc może się okazać, że pomożesz tym samym klientom, przy tym samym mieszkaniu kolejny raz.

Można też myśleć o refinansowaniu kredytu w innym banku. Bo jeśli chcemy dokonać zmian na pierwotnym kredycie, to rozmawiamy z doradcą w banku. Ale można przyjść do mnie, żeby zobaczyć co jest na rynku w danym momencie. Może się okazać, że teraz marże są niższe niż kiedy klient zaciągał kredyt, bo zmieniła się koniunktura na rynku. Więc można refinansować kredyt w innym banku, przy okazji jeszcze zmieniając parametry, np. skracając okres kredytowania, zmieniając ratę czy zmieniając je z rat równych na malejące. Teraz na topie jest zmiana oprocentowania ze zmiennego na stałe, klienci bardzo często o to pytają. Oczywiście jest taka możliwość, tylko to też wiąże się z ponownym badaniem zdolności.

Czyli warto co kilka lat się do Ciebie odezwać, żeby sprawdzić czy nie możemy zmienić naszego kredytu na korzystniejszy albo odwrotnie – dowiedzieć się, że to, co mamy w tej chwili jest na dobrym poziomie i teraz nie jest dobry czas na zmiany. To też jest ważna informacja.

Agnieszko, bardzo dziękuję za rozmowę.

Podoba Ci się to, co robimy? Polub i obserwuj w social media:

Chcesz dowiedzieć się więcej o nieruchomościach i inwestowaniu?

ZOBACZ


Powrót na listę wpisów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *